Broń krótka do celów łowieckich – ZA i PRZECIW

Broń krótka do celów łowieckich – ZA i PRZECIW

Rok 2011 zwiastował Armageddon, kiedy to przestało obowiązywać rozporządzenie MSWiA w sprawie rodzajów szczególnie niebezpiecznych broni i amunicji. Dosłownie na kilka miesięcy otworzono myśliwym furtkę do rejestracji pistoletów i rewolwerów do celów łowieckich. Nie był to oczywiście zamierzony zabieg legislacyjny i jeszcze tego samego roku minister środowiska postanowił w rozporządzeniu dotyczącym szczegółowych zasad wykonywania dokonać ostatecznego rozwiązania kwestii broni krótkiej wśród myśliwych, czyli zabronić jej używania.

Ku chwale tradycji łowieckiej

Z uzasadnienia projektu rozporządzenia wynika, że broń krótka nie licuje z tradycjami łowieckimi. Nie sposób jednak nie zauważyć, iż kwestie łowiectwa raczej odgrywały drugorzędną rolę przy wprowadzaniu zakazu posiadania broni krótkiej przez myśliwych. Ważne było, aby po prostu zakazać im jej posiadania. Gdyby ktoś pochylił się nad tematem tradycyjnej broni do celów łowieckich, to zapewne zapytałby, dlaczego nie wolno myśliwym polować z łukiem i żeby było śmieszniej, to bodajże w lipcu 2013 roku w imię „tradycji” łowieckiej nowelizacją rozporządzenia w sprawie szczegółowych warunków wykonywania polowania pozbawiono polskich myśliwych możliwości polowania indywidualnego na zające (polowanie z zasiadki jak również na pomyka). Ale o tym może innym razem…

W samym środowisku myśliwych nie brakuje zarówno przeciwników jak i zwolenników możliwości wykorzystywania broni krótkiej w łowiectwie. Pistolety i rewolwery w opinii sceptyków nie wpisują się w zasady etyki i tradycję polskiego łowiectwa. Pogląd ten również podzieliło Ministerstwo Środowiska, które w uzasadnieniu do projektu nowelizacji rozporządzenia podnosiło dodatkowo argument bezpieczeństwa publicznego. I tak oto sztucer kalibru 50 BMG (kaliber używany chociażby w samolotach i śmigłowcach wojskowych, który również może być zarejestrowany do celów łowieckich) w rękach myśliwego nie wzbudza takiego przerażenia, jak rewolwer czy pistolet przy pasku.

Kilka tysięcy zarejestrowanych pistoletów i rewolwerów do celów łowieckich, których nie można zabrać na polowanie…

Jako zrzeszenie myśliwych często godzimy się z odmiennym zdaniem, jednak od organów państwowych należałoby spodziewać się argumentacji podpartej rzetelną analizą obrazującą stan faktyczny zagadnienia. Faktem jest, że obecne przepisy prawa doprowadziły do absurdalnej sytuacji, w której broń krótka zarejestrowana do celów łowieckich jest w posiadaniu kilku tysięcy myśliwych nie mających prawa używania jej poza strzelnicą. Ministerstwo podtrzymało swoje stanowisko również przy kolejnej nowelizacji rozporządzenia pozostając obojętne na wniosek Polskiego Związku Łowieckiego, rekomendującego zasadność wykorzystania broni krótkiej na potrzeby dochodzenia i uśmiercania rannej zwierzyny.

W praktyce łowieckiej nie da się uniknąć „postrzałków” i jest to zjawisko na stałe wpisane w czynności dotyczące wykonywania polowania. Jedyną skuteczną metodą minimalizacji ich występowania jest ciągłe podwyższanie umiejętności strzeleckich. Jednak i w tym zakresie prawo łowieckie nie pomaga myśliwym wykluczając również broń palną bocznego zapłonu z listy broni dopuszczonej do rejestracji przez myśliwych. Najwyraźniej wciąż jeszcze wielu decydentów nie może pogodzić się z myślą, że broń w bocznym zapłonie wcale nie musi być wykorzystywana wyłącznie do kłusowania, tym bardziej w rękach legalnego posiadacza.

Na krótkim dystansie pistolet może być lepszy

O ile argumenty dotyczące tradycji lub etyki są wartościami indywidualnymi, to względy bezpieczeństwa zarówno własnego, jak i otoczenia są kwestią kluczową dla wszystkich myśliwych wykonywujących polowanie. Każdy myśliwy, który chociaż raz doświadczył konieczności dochodzenia rannego dzika nocą w gęstym młodniku wie, że oddanie precyzyjnego strzału z broni długiej z lunetą czasami graniczy z cudem. Typowa broń długa myśliwska nie jest stworzona do strzelania na krótkim dystansie i przekonało się o tym wielu myśliwych, którzy spudłowali ponieważ „zwierzyna była za blisko”. Czasami jednak pudło może kosztować zdrowie myśliwego lub jego psa.

sejfy.pl

Niewielkie rozmiary broni krótkiej w połączeniu z szerokimi właściwościami mobilnymi i szybkostrzelnością w pełni rekompensują mniejszą energię pocisku. Popularny 9mm kaliber pistoletowy na bliskich odległościach powinien skutecznie powstrzymać nawet szarżę dzika. Biorąc pod uwagę upowszechnianie polowań z psami, dystans strzelania bardzo często nie przekracza kilku metrów. Za skutecznością broni krótkiej w łowiectwie może przemawiać również argument, iż średnia wartość energetyczna pocisku najmniejszego aktualnie kalibru wykorzystywanego do wykonywania polowania w Polsce, w krańcowych odległościach dopuszczalnego prawnie strzału jest porównywalna z energią początkową popularnego pocisku pistoletowego 9×19.

Inni mogą używać broni krótkiej do celów łowieckich

Nieco bardziej wyrozumiałe prawo łowieckie funkcjonuje u naszych zachodnich sąsiadów, od których przecież czerpiemy latami najlepsze wzorce. Niemieccy myśliwi mogą posiadać dwie sztuki broni krótkiej ale coś za coś. Mogą ją wykorzystywać do dostrzeliwania postrzałków, realizacji odstrzałów sanitarnych w tym również konieczności uśmiercania zwierzyny konającej w wyniku wypadków drogowych. Tam prawodawca widzi realną potrzebę posiadania takiej broni w łowiectwie argumentując ją obowiązkami ustawowymi nakładanymi na myśliwych. Pewną analogię można by było przecież zastosować również w polskich realiach łowieckich?

Z całą pewnością broń krótka w łowiectwie nie powinna stanowić alternatywy dla broni długiej. Raczej nie ma wątpliwości, że nie powinna więc ona stać się podstawową bronią myśliwego. Faktem jest również to, że posiadanie broni krótkiej powinno być poprzedzone szkoleniem z podstaw jej obsługi i używania. Być może kiedyś doczekamy się obiektywnego spojrzenia na współczesne realia łowieckie i choćby poprzez doświadczenia innych krajów uda się wypracować odpowiedni konsensus pomiędzy tradycją, bezpieczeństwem, a komfortem wykonywania polowań.

Polub artykuł

Michał Budzyński