Czy ktoś przeprosi myśliwych?

Czy ktoś przeprosi myśliwych?

Gdyby to pytanie ktoś zadał przed 24 lutego 2022 roku, to pewnie większość wybuchłaby śmiechem. Z chwilą rozpoczęcia rosyjskiej agresji zbrojnej na Ukrainie niemal cała zachodnia Europa zaczęła się budzić z letargu, który trwał od dobrych kilku dekad. Po doniesieniach niemieckiej prasy nie ma już chyba wątpliwości, że intencją wielu ruchów “ekologicznych” niekoniecznie musi być ochrona przyrody i klimatu, a biznesu – niestety nie naszego. 

82 mln euro dla stowarzyszeń działającym na rzecz klimatu i gazu. 

Zgodnie z informacjami przekazanymi przez dziennik “Die Welt” rząd Rosji przekazał 82 mln euro na działalność stowarzyszeń zajmujących się ochroną klimatu i przy okazji ograniczających produkcję gazu ziemnego w Europie. Gdy tylko trochę sięgniemy pamięcią, to w Polsce większość inwestycji związanych z wydobywaniem gazu jakoś średnio wychodziła. Ciągle to nowe osoby straszyły zrujnowaniem przyrody i katastrofą ekologiczną. Wydobycie gazu łupkowego w Polsce było oficjalnie nieopłacalne dla odbiorców końcowych, chociaż w USA jest to żyła „złota”. W rzeczywistości rozwój projektów został wstrzymany przez chaos prawny i brak optymalnych programów wsparcia inwestycyjnego, na co z pewnością miała wpływ strona społeczna stymulowana ruchami pseudoekologicznymi.  

Czyż to nie przypadek, że wraz z chwilą rozpoczęcia wybierania wykonawcy budowy pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce Internet zalała plaga fake newsów o szkodliwości atomu. Dokonano nawet ataku hakerskiego na stronę Państwowej Agencji Atomistyki publikując fałszywe informacje o zagrożeniu promieniotwórczym. A to wszystko w dobie największego wzrostu udziału OZE w miksie energetycznym Polski, który w połączeniu z atomem daje realne możliwości niezależności energetycznej. Potrzeba było jednak drastycznego wzrostu cen energii, by zielone społeczeństwo zdjęło w końcu różowe okulary i zaczęło dostrzegać prawdziwe potrzeby współczesnego świata. Problemem nie jest dziś poziom emisji CO2 generowany przez krowy czy wielkość klatek dla kur na fermach. Problemem jest bezpieczeństwo energetyczne kraju i dywersyfikacja dużych inwestycji w kluczowe gałęzie gospodarki, od energetyki, po transport i produkcję żywności. Okazuje się bowiem, że pod hasłem ochrony przyrody można zablokować nie tylko polowanie, ale chociażby budowę elektrowni wiatrowych, autostrad czy inne duże inwestycje.

Dostęp do broni ściśle regulowany 

W każdym systemie totalitarnym władza boi się uzbrojonego społeczeństwa. W cywilizowanym kraju racjonalny dostęp do broni dla cywilów jest oznaką wolności. Dodatkowo podwyższa naturalny potencjał militarny i bezpieczeństwo. Każdy praworządny obywatel powinien mieć prawo do obrony siebie i swoich najbliższych. Historia pokazuje, że ofiarami napaści najczęściej padają ludzie bezbronni. Dziwnym zbiegiem okoliczności wiele zamachów terrorystycznych miało miejsce w strefach objętych zakazem noszenia broni. Władza nie powinna się więc bać praworządnych obywateli o ile sama nie ma nic na sumieniu.

Komuniści nigdy nie przepadali za uzbrojonymi cywilami. Tuż po wybuchu stanu wojennego myśliwi musieli zdeponować broń na milicji pod rygorem kary. Jedyną uzbrojoną grupą, którą reżim z łaską akceptował po wojnie byli myśliwi, ponieważ w czasach słusznie minionych było to hobby dość elitarne. Nie mogło więc zabraknąć w nim „wybrańców narodu”, szczególnie we władzach związkowych. Wymóg zdania państwowego egzaminu najwyraźniej nie wystarczał komunistom do optymalnego reglamentowania dostępu do broni myśliwskiej, stąd postanowiono dekretem Bieruta w 1952 wprowadzić jeszcze wymóg przynależności do jedynej organizacji łowieckiej, we władzach której zasiadali zaufani towarzysze praktycznie do 2018 roku. Trzymali w ryzach największą grupę legalnych posiadaczy broni w Polsce i tym samym dbali o zachowanie “elitarności” związku tak, aby zbyt łatwo nie można było dostać się do niego i żeby nikt specjalnie nim się nie interesował. Na szczęście przyszła dezubekizacja, która zakończyła komunistyczną epopeję władz PZŁ.

Liberalizacja dostępu do broni palnej 

W zakresie dostępu do broni powiało wolnością w 2011 roku, kiedy wyeliminowano uznaniowość w zakresie wydawania pozwoleń na broń, poza pozwoleniami do ochrony osobistej. Od tamtej pory zaczęła dynamicznie wzrastać ilość posiadaczy broni do celów sportowych i kolekcjonerskich. Powstały też liczne stowarzyszenia kolekcjonerskie prawdziwych entuzjastów broni, jak chociażby Nadwiślańskie Towarzystwo Strzeleckie (NTS). Priorytetem funkcjonowania stowarzyszeń takich jak NTS stało się upowszechnienie strzelectwa i kultury posiadania broni palnej w Polsce poprzez obniżenie kosztów uzyskania i utrzymania pozwolenia na broń do celów kolekcjonerskich i sportowych. Niestety wraz z dynamiką wzrostu legalnych posiadaczy broni nie rośnie dynamicznie liczba strzelnic, a można odnieść wrażenie, że jest nawet odwrotnie. Nie ma roku, w którym nie byłby zamykany jakiś obiekt czasami z dość kuriozalnych powodów. Czasami świeżo pobudowanym działkowiczom przeszkadza hałas pobliskiej strzelnicy, a czasami innym spadają na dach domu pociski karabinowe z II wojny Światowej. Istny fenomen.

Nie mogli zakazać, to będą ograniczać 

Od kiedy tylko zaczęło się upowszechniać strzelectwo w Europie, legalni posiadacze broni znaleźli się na celowniku unijnych biurokratów. Szukano okazji do zaostrzenia przepisów dotyczących cywilnych posiadaczy broni palnej, jednak środowiska te nie dawały praktycznie żadnych argumentów ku temu. Wraz z wzrostem liczby posiadaczy legalnej broni palnej nie rosła ilości przestępstw. Dla niektórych unijnych komisarzy nie ma to najmniejszego znaczenia i najwyraźniej szczęśliwa Europa powinna być wolna od narzędzi, które mogą przynieść śmierć zarówno dla ludzi, jak i zwierząt. O dziwo nie ma prawa zakazującego kupno siekiery i paradowania z nią po mieście.

sejfy.pl

Skrupulatnie wyczekiwano okazji do prawnego ograniczenia posiadania legalnej broni palnej w Europie i uzasadniać tą potrzebę miały zamachy terrorystyczne w Paryżu w 2015 roku. Problem jednak w tym, że w zamachach w Paryżu, a także w innych na świecie terroryści korzystali głównie z broni nielegalnej. Wszelkie zakazy nie mogą odnosić się do przestępców, ponieważ oni prawa nie przestrzegają. Gdyby nie czujność i zaangażowanie międzynarodowej organizacji Firearms United Network, to pewnie o wielu testowanych egzemplarzach broni na Gunslab można byłoby pisać w kategorii science fiction. Przedstawicielom Firearms United Network udało się powstrzymać wiele absurdalnych przepisów unijnej dyrektywy, jak również zablokować szkodliwe przepisy przejściowe dotyczące UoBiA doklejone do ustawy o obrocie koncesjonowanym.  

Wydawałoby się, że temat legalnych posiadaczy broni został raz na zawsze wyczerpany, jednak względny spokój nie trwał zbyt długo. Z “nieba” zleciał problem rzekomej szkodliwości amunicji ołowianej w przyrodzie w związku z czym organizacje “ekologiczne” domagały się wprowadzenia zakazu jej stosowania na terenach wodno- błotnych. Wiarygodnych badań w tym zakresie oczywiście próżno było szukać, ale europejskich polityków w dobie greenwashingu nie trzeba było do takiego zakazu specjalnie przekonywać. Ograniczenia dotyczyłyby największej grupy legalnych posiadaczy broni, czyli myśliwych, a ich przecież i tak mało kto lubi. Niestety na tym raczej by nie poprzestano, a całkowity zakaz używania amunicji ołowianej oznaczałby znaczące ograniczenie łowiectwa i wszystkich sportów strzeleckich. Na szczęście i w tym przypadku Firearms United Network trzymał rękę na pulsie i złożył skargę na decyzję KE dotyczącą amunicji ołowianej do TSUE.

Ekolodzy wygrali bitwę 

Narastający hejt na myśliwych potęgowany przez organizację pseudoekologiczne zaowocował w 2018 roku bardzo niekorzystnymi zmianami w prawie łowieckim. Znowelizowane przepisy zakazują obecnie myśliwym zabierania własnych dzieci na polowania przed uzyskaniem pełnoletności, ograniczają szkolenia psów myśliwskich i wymagają odnawiania przez myśliwych badań lekarskich co 5 lat. Jeśli nikt nie zauważa w tych zmianach negatywnego wpływu na gospodarkę, to pozwolę sobie coś wyjaśnić. 

Brak możliwości uczestnictwa osób niepełnoletnich w polowaniach znacząco utrudnia odbycie przez nich stażu łowieckiego, który jest warunkiem uzyskania członkostwa w PZŁ i tym samym pozwolenia na broń. Dolna granica ustawowego wieku osób mogących ubiegać się o pozwolenie na broń z 18 lat przesunęła się nieformalnie do 19 roku życia. Ponadto ograniczenie szkoleń psów myśliwskich w dobie rozprzestrzeniającego się wirusa ASF i rosnących szkód łowieckich może mieć wpływ na zmniejszenie skuteczności polowań. Powtarzanie badań lekarskich co 5 lat być może ma racjonalne przesłanki, ale niekonstytucyjny sposób ich wprowadzenia wskazuje raczej na próbę pozbawienia pozwoleń na broń najstarszych myśliwych i tym samym zmniejszenia liczby członków PZŁ. 

Wojna i pandemia 

Spróbujmy zatem poszukać realnych beneficjentów ograniczania ilości myśliwych w Polsce, a także ograniczenia posiadania broni palnej przez praworządnych obywateli. Nie są to bynajmniej rolnicy i konsumenci żywności. Nie są to również żołnierze i służby zajmujące się bezpieczeństwem, ponieważ każdy posiadacz broni utożsamiany jest w Polsce z osobą niekaraną, jak również stanowiącą dodatkowy potencjał obronny kraju. 

Pierwsze wiadro zimnej wody spadło na głowy zielonego społeczeństwa wraz z pandemią covid-19. Po fake newsach o zamykaniu marketów z półek zniknęły konserwy mięsne i pasztety, a “zdrowe” wegańskie potrawy o dziwo zostały. Po rozpoczęciu inwazji wojsk rosyjskich na Ukrainę w sklepach koncesjonowanych zaczęło brakować zarówno broni jak i amunicji. Dziś już mało kto myśli o blokowaniu polowań, a raczej szuka możliwości szybkiego nauczenia się posługiwania bronią, a także zdobywania naturalnego pożywienia.  

Myśliwi jednak zamiast przeprosin oczekiwaliby zapewne likwidacji szkodliwych przepisów prawa łowieckiego, a także dostosowania go do bieżących realiów geopolitycznych. Powinni nie tylko móc zabierać własne dzieci na polowania, ale również mieć możliwość posiadania broni krótkiej, jak również bocznego zapłonu do niskobudżetowych treningów strzeleckich. Czas również przyjrzeć się zasadności funkcjonowania obecnych zasad selekcji zwierzyny płowej, a także zasadom wykonywania polowania. Priorytetem na najbliższe miesiące powinno być aktywne wspieranie rolnictwa poprzez polowania i upowszechnianie łowiectwa, ponieważ za chwilę Polska może stanowić filar produkcji żywności w Europie. 

Polub artykuł

Michał Budzyński