Noktowizja cyfrowa vs analogowa

Noktowizja cyfrowa vs analogowa

Noktowizja to dość stara technologia, sięgająca początku XX wieku. Już w czasie II wojny światowej niemieccy inżynierowie opracowali celownik noktowizyjny do broni, który umożliwiał obserwację celu w całkowitej ciemności. Aktualnie noktowizja jest powszechnie stosowana zarówno w przemyśle, wojsku czy łowiectwie. A jeśli mowa to tym ostatnim, to postaramy się podpowiedzieć czym kierować się przy wyborze celownika noktowizyjnego.

Jak działa noktowizja?

Noktowizja to w wielkim skrócie technologia umożliwiająca widzenie w ciemności poprzez elektroniczne wzmacnianie obrazu. Noktowizory możemy podzielić na dwa rodzaje, które różnią się technologią przetwarzania obrazu. Najbardziej popularne – pasywne, potocznie nazywane analogowymi i zarazem najstarsze noktowizory działały na zasadzie wzmacniania rozproszonego światła szczątkowego, jakie emitują chociażby gwiazdy czy poświata osiedli mieszkaniowych. Układ wzmacniający takich urządzeń korzysta z fotokatody, która przekazuje elektrony na ekran z luminoforem i następnie z zebranego światła tworzy obraz. W zależności od rozwiązań użytych przy budowie wzmacniacza obrazu oraz użytych związków chemicznych, przyporządkowuje się poszczególne stopnie generacji, a obraz może być wzmacniany od kilku do kilkudziesięciu tysięcy razy.

Nieco inaczej natomiast działają noktowizory cyfrowe. Sercem cyfrówek jest matryca światłoczuła, która dosłownie rejestruje i przetwarza informacje z ilości zebranego światła. Zapewne niektórzy mogą zauważyć, że podobne matryce są powszechnie stosowane w aparatach fotograficznych lub kamerach. Przetwornik cyfrowy obrazu ma zdecydowanie niższą sprawność do identyfikacji obiektów w ciemności, niż urządzenia pasywne, stąd do ich stosowania w nocy wymagane jest wykorzystywanie iluminatorów podczerwieni. Warto jednak zauważyć, iż obecne na rynku noktowizory cyfrowe wykorzystują często matryce wysokiej rozdzielczości, które potrafią wykorzystywać wysokie wartości ISO bez drastycznej utraty jakości obrazu. W urządzeniach z matrycami powyżej 2MP takich jak chociażby Hikmicro Alpex, Cheetah, czy Raptor nawet bez włączonego doświetlacza udaje się w księżycową noc nie tylko zidentyfikować obiekt, ale również dostrzec jego kolory.

Jaki celownik noktowizyjny do polowania?

Z włączonym doświetlaczem współczesne noktowizory cyfrowe pod względem jakości obrazu nie ustępują najbardziej zaawansowanym analogom. Śmiem nawet twierdzić, że w zasięgu działania iluminatora charakteryzują się bardziej ostrym obrazem. Choć sprawność i zasięg ich w nocy są ograniczone w zależności od użytego doświetlacza, to jednak mają pewne zalety, które sprawdzają się w łowiectwie. Dzięki w pełni cyfrowemu przetwarzaniu i obróbce obrazu można bez problemu w noktowizorach cyfrowych instalować urządzenia nagrywające. Istnieje więc wiele możliwości do modyfikacji i poprawiania obrazu począwszy od ustawienia parametrów wyświetlania, po zaawansowane funkcje celownicze i integrację z innymi urządzeniami, takimi jak dalmierz czy zdalny podgląd. Ponadto, niektóre nowoczesne noktowizory cyfrowe posiadają funkcję inteligentnej podczerwieni (SMART IR), która automatycznie dostosowuje moc doświetlacza względem jasności otoczenia, dzięki czemu ryzyko „prześwietlenia” obrazu w przypadku odbicia wiązki od bliskich obiektów jest znacznie zminimalizowane. Ponadto noktowizory cyfrowe są niewrażliwe na silne źródła światła i potrafią automatycznie tłumić silne źródło światła celem umożliwienia optymalnego użytkowania bez ryzyka tzw efektu „oślepienia”. W przeciwieństwie do urządzeń analogowych można używać ich również w dzień bez obawy o ich uszkodzenie, bądź ograniczenie żywotności przetwornika.

Wybierając noktowizor cyfrowy do polowania warto z pewnością brać pod uwagę długość fali emitowanej przez jego iluminator. Urządzenia te emitują wiązkę promieniowania elektromagnetycznego w bliskiej podczerwieni i możemy podzielić je na dwa typy: 940-850nm (pasmo niewidzialne) oraz poniżej 850 (pasmo widzialne). Iluminatory w niższej fali mają dłuższy zasięg i niektórzy użytkownicy twierdzą, że są widoczne dla zwierząt. Nie znalazłem jednak wiarygodnego opracowania naukowego, które mogłoby potwierdzić realny wpływ takich urządzeń na zachowania zwierząt łownych. Przyjmuje się, że ludzkie oko widzi światło w długości fali pomiędzy 400, a 780nm i podobnie może być w przypadku wielu gatunków łownych.

W badaniach przeprowadzonych ze szczurami okazało się, że widmo podczerwieni powyżej 800nm nie poprawia zdolności ich widzenia w nocy. W przypadku ssaków sytuacja powinna być podobna, jednak mogą one dostrzegać włączoną diodę podczerwieni w przypadku iluminatorów w paśmie poniżej 940, zważywszy na to, iż jest ona widoczna również przez ludzi w postaci żarzącego się czerwonego punktu obserwowanego na wprost. Ciężko jednak określić, czy zwierzyna reaguje ucieczką na zidentyfikowanie tego typu źródła światła, jednak jeśli będzie on kojarzyć to z zagrożeniem, to mogą się nauczyć aby go unikać.  Z całą pewnością do zastosowania łowieckiego rekomendowałbym używanie iluminatorów zewnętrznych z możliwością regulacji mocy, aby zwiększyć ich uniwersalność w zależności od terenu w jakim będziemy polowali. Łatwo jest bowiem prześwietlić obraz, który potrafi się odbić od drzew lub gałęzi, szczególnie znajdujących się w bliskiej odległości.

Współczesne celowniki noktowizyjne oferują myśliwym wiele użytecznych funkcjonalności. Począwszy od automatycznego nagrywania video w przypadu wykrycia odrzutu broni, po możliwości ustawienia wielu profili balistycznych dla różnych kalibrów lub dystansów strzelania. Zapewne gdyby nie konieczność stosowania iluminatora podczerwieni, noktowizja cyfrowa znalazłaby powszechne zastosowanie w armii. Niestety nawet pozornie niewidoczny iluminator podczerwieni w fali 940nm jest prosty do zlokalizowania przez inne urządzenie noktowizyjne, stąd jego zastosowanie w walce jest mocno ryzykowne. Bez wątpienia cyfrówki są o wiele tańsze i prostsze w produkcji, stąd ich zastosowanie na rynku cywilnym szczególnie w celach łowieckich jest aktualnie korzystniejsze.

Polub artykuł

Michał Budzyński