Europejski Zielony Ład i zielone zmiany w łowiectwie okiem rolnika

Europejski Zielony Ład i zielone zmiany w łowiectwie okiem rolnika

Wywiad z Emilem Mieczajem- rolnikiem i hodowcą bydła, Przewodniczącym Rady Powiatowej NSZZ RI Solidarność w Szczecinku.

GL: Czy grozi nam faktycznie poważny kryzys związany z planowanymi działaniami w zakresie rolnictwa w Europie, a w szczególności Polsce w związku z wprowadzaniem wspólnej polityki rolnej w ramach tzw Europejskiego „Zielonego ładu”?

EM: Zdecydowanie tak i już jesteśmy jego świadkami. Wielu rolników stoi na skraju bankructwa w związku z rozregulowaną sytuacją importową zbóż z poza UE. Polscy rolnicy muszą się mierzyć z jednej strony z niestabilną sytuacją cen z powodu nadwyżki zbóż, natomiast z drugiej strony muszą prowadzić uprawy i gospodarstwo zgodnie z rygorystycznymi wymogami wspólnoty. Żyjąc i prowadząc działalność w kraju członkowskim UE wypadałoby oczekiwać zrównoważonej i spójnej polityki rolnej, która w pierwszej kolejności zabezpiecza interesy krajów członkowskich. Niestety proponowane rolnikom założenia „Zielonego Ładu” nie tylko nie sprzyjają uprawianiu rolnictwa w naszym kraju, ale również zmierzają do jeszcze większego pogłębienia kryzysu, co w konsekwencji doprowadziło nas do organizacji protestów. Walka aktualnie toczy się więc nie tylko o przetrwanie poszczególnych gospodarstw, ale docelowo o bezpieczeństwo żywnościowe całego kraju.

Czy możesz wymienić najbardziej istotne kwestie wymagające natychmiastowych działań w polityce „Zielonego Ładu”?

Cały program wymaga całkowitej reformy, albowiem wywraca rolnictwo w UE do góry nogami. Nie możemy zgodzić się na wprowadzanie z krajów spoza UE produktów produkowanych niezgodnych z wytycznymi wynikającymi z przepisów UE. Chciałbym nadmienić, iż pomimo trwającego konfliktu zbrojnego w ostatnim roku przemysł rolny w Ukrainie zauważalnie się rozwinął. Rozumiemy trudną sytuację Ukrainy i jesteśmy jak najbardziej za pomaganiem temu krajowi, ale nie kosztem zrujnowania naszej kluczowej gałęzi gospodarki narodowej. Oczekuje się od nas utrzymania ugorowania na poziomie 4%, czy nie stosowania nawozów azotowych w okresie od listopada do marca, a przy tym stale zwiększa się skalę biurokracji nawet dla małych rodzinnych gospodarstw. To nie jest w interesie ani rolników, ani konsumentów.

Czy nie wydaje Ci się, że działania takie mogą być inicjowane z zewnątrz bo przecież ewidentnie widać, że nie leżą one w interesie naszego kraju?

Każdy przeciętny obywatel naszego kraju, który nawet sporadycznie wychodzi z domu zapewne dostrzega pewne zmiany ideologiczne narzucane przez różne środowiska często przypisujące sobie rolę „ochrony klimatu lub zwierząt”.  W imię walki z ociepleniem klimatu gotowi są niszczyć kulturę i tradycję, a niekiedy całe gałęzie przemysłu. W 2022 roku dziennik “Die Welt” poinformował opinię publiczną, że rząd Rosji przekazał 82 mln euro na działalność stowarzyszeń zajmujących się ochroną klimatu i przy okazji zaangażowanych w ograniczenie produkcji gazu ziemnego w Europie. Czy dywersyfikacja hodowli zwierząt lub utrudnianie łowiectwa przez niektóre organizacje społeczne w Polsce mamy traktować jako wyłącznie spontaniczne ruchy? Nie sądzę…

Właśnie od wielu lat zarówno myśliwi jak i rolnicy borykają się z pseudoekologami, którzy nie tylko ingerują, ale również paraliżują prowadzenie gospodarki łowieckiej oraz uprawianie rolnictwa. Czy w tym zakresie również jako rolnicy oczekujecie zmian?

W związku z aktualną skalą zjawiska w naszym kraju optymalnym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie rzetelnego monitorowania tego typu organizacji pod względem transparentności oraz kompetencji do prowadzenia swoich działalności. Należy zaznaczyć, iż w ogromnej skali osoby mianujące się ekologami nie mają zarówno stosownego wykształcenia, jak również elementarnej wiedzy popartej życiowym doświadczeniem w zakresie przyrody. Ubolewać więc należy, że często takie właśnie osoby znajdują szerokie audytorium wśród polityków, a skutki tego dotykają wszystkich obywateli. Należy w pierwszej kolejności zadbać o edukację społeczeństwa i nadrobić stracone ostatnie dekady. Kolejne pokolenia muszą uczyć się prawdziwego życia i wiedzieć skąd bierze się mięso, jaja, mleko czy ziemniaki.

Co zatem powinno nastąpić, aby zacieśnić relację pomiędzy myśliwymi, a rolnikami w celu zbudowania wspólnego dużego frontu?

Warto zacząć od rozmów na temat prawa właścicieli gruntów do wykonywania polowania. Pomimo dość oczywistych przepisów prawa łowieckiego dających pierwszeństwo w przyjmowaniu do koła osób zamieszkałych na terenach obwodów łowieckich, wielu dzierżawców o tym zapomina. Wciąż hermetyzacja w niektórych kołach łowieckich bierze górę nad racjonalizmem i jest to obszar do jak najszybszej poprawy lub literalnego uregulowania. Sytuacja odmowy członkostwa w kole łowieckim rolnikowi, który de facto będzie pilnował swoich własnych upraw na dzierżawionym przez koło terenie jest po prostu irracjonalna. Rolnicy i myśliwi stoją po tej samej stronie barykady i jest to ostatni moment aby zjednoczyć siły w celu ratowania naszej gospodarki. 

Jakie jeszcze twoim zdaniem powinny nastąpić zmiany w zakresie łowiectwa, które byłyby korzystne dla rolnictwa?

Z mojego punktu widzenia w Polsce mamy za mało myśliwych. Zapewne samo środowisko PZŁ może oszacować odsetek aktywnie polujących i angażujących się w gospodarkę łowiecką członków, tak więc ja rekomendowałbym działania w kierunku upowszechnianie łowiectwa. Kolejnym elementem jest zintensyfikowanie polowań na polach w celu ograniczenia szkód łowieckich, łącznie z umożliwieniem polowań na zwierzynę płową w nocy, szczególnie jelenie, których jest coraz więcej i chyba o których wszyscy zapomnieli. Czas najwyższy również wprowadzić regularne odstrzały na wilki i bobry. Moim zdaniem ogromnym błędem było zakazanie myśliwym zabierania własnych dzieci na polowania. Jest to kolejny element do zakorzeniania ideologii „bambizmu” w młodym społeczeństwie. Brak wiedzy na temat pochodzenia mięsa może prowadzić do braku szacunku wobec żywności oraz utrudnić młodym ludziom podejmowanie świadomych decyzji żywieniowych, co może wpłynąć na ich samodzielność i ogólną umiejętność radzenia sobie w prawdziwym życiu.

Zapewne słyszałeś o proponowanych przez wiceministra Klimatu zmianach w zakresie ograniczenia używania urządzeń optoelektronicznych w łowiectwie oraz innych postulatach środowisk antyłowieckich które dążą do ograniczeń polowań w Polsce?

Z mojego punktu widzenia jako rolnika i zwykłego obywatela jeśli noktowizja i termowizja pomaga skuteczniej i bezpieczniej polować w ciemności, to powinna być obowiązkiem każdego myśliwego polującego w nocy bez względu na gatunki. Przecież dzika zwierzyna jest aktywna głównie po zmroku, tak więc ograniczanie nocnych polowań jest jakimś nieporozumieniem. Pomijając aspekt skuteczności takiego sprzętu dochodzi jeszcze kwestia precyzyjnego rozpoznawania celu, a więc bezpieczeństwa polowań dla osób postronnych. Liczę, że rolnicy zostaną zaproszeni do rozmów w tym zakresie, bo wśród naszych postulatów widzielibyśmy nie tylko szersze stosowanie urządzeń optoelektronicznych w łowiectwie, ale również łuków, a także usunięcie niekonstytucyjnego zakazu polowań w własnymi dziećmi, który ma wpływ na zmniejszenie ilości polowań przez myśliwych.

Polub artykuł

Michał Budzyński