A miało być tak cicho, czyli o tłumikach w broni myśliwskiej.

A miało być tak cicho, czyli o tłumikach w broni myśliwskiej.

Emocje po styczniowej specustawie w zakresie ASF już dawno opadły, a myśliwi w tym czasie mieli możliwość wyposażyć się w tłumiki. Niestety strzały polowań wciąż słychać, tak więc o co chodzi? Okazuje się jednak, że w praktyce jest nieco inaczej niż w filmach sensacyjnych.

Wytłumić sztucer myśliwski wcale nie jest tak prosto, bo prędkości pocisku przekraczają prędkość dźwięku ponad dwu krotnie i w tym niestety jest pies pogrzebany. Dobry tłumik ograniczy hałas ze 30%, co może zmniejszyć poziom dźwięku do mniej szkodliwego dla słuchu strzelca, ale i tak będzie strzał słychać. Dla chcącego, nic trudnego i jak ktoś będzie chciał żeby było cicho, to będzie strzelał z amunicji poddźwiękowej, która niestety dostępna jest na naszym rynku wyłącznie z pociskami FMJ.

Miało być fajnie, lansersko niczym w jednostkach specjalnych ale koszerny sztucer myśliwski z tłumikiem wygląda trochę jak patyk z nadzianą kiełbasą. Oczywiście tłumik można zamocować wyłącznie do broni, która ma gwint na końcu lufy, a więc na większości broni myśliwych raczej się nie da, no chyba, że ktoś sobie nagwintuje. Dodatkowo, żeby było śmieszniej to patyk z kiełbasą strzela inaczej, niż bez. Farta mają ci, którzy nie muszą przystrzeliwać broni po każdym zdejmowaniu. Uparci mogą nie ściągać go wcale ale problemem może okazać się chociażby zmieszczenie broni w pokrowcu.

Dla kogo więc tłumik? Dla wszystkich tych, którzy jednak nie poszli za radą nemrodów, snajperów II wojennych lub asów LWP i kupili sztucery z normalną lufą długości max 22 cale/ 55cm. Tłumik doskonale prezentuje się na każdym tacticalu oraz karabinkach AR, które wielu myśliwych przecież posiada. Można również kupić broń z fabrycznie wbudowanym tłumikiem i przy okazji udawać, że ma się varminta z mega grubą lufą.

zdjęcia: Michał Budzyński

Polub artykuł

Michał Budzyński