Wojna na Ukrainie z perspektywy byłego operatora GROM

Wojna na Ukrainie z perspektywy byłego operatora GROM

O zdanie na temat wojny na Ukrainie zapytaliśmy naszego redakcyjnego eksperta -„Strażaka” – byłego operatora jw 2305 (GROM), weterana walk w Iraku i Afganistanie, odznaczonego Krzyżem Kawalerskim. Eksperta w zakresie bezpieczeństwa, taktyki i wyszkolenia wojskowego.

Czy Ukraina ma szanse utrzymać niepodległość?

Ukraina odrobiła lekcję i w ostatnich latach nie marnowała czasu jeśli chodzi o szkolenia i modernizację armii. To już nie jest to samo wojsko, które było jeszcze w 2014 roku. Na chwilę obecną jeśli chodzi o taktykę Federacji Rosyjskiej to w zasadzie nieco zaskakuje.  Rosja posiada ogromny potencjał militarny w postaci zasobów, ale widać brak koordynacji w dowodzeniu. Należy brać oczywiście poprawkę na relacje mediów, ale da się zauważyć, że żołnierze rosyjscy, a w tym również wysokiej rangi oficerowie nie są dokładnie wprowadzeni w szczegóły ofensywy. Świadczy o tym chociażby fakt, iż rosyjscy generałowie pod oblężonymi miastami potrafią nosić galowe mundury. Na froncie! To jakiś absurd.

Dlaczego nie widać w walkach rosyjskich jednostek specjalnych, których Rosja przecież ma sporo?

Żołnierze jednostek specjalnych są zbyt drodzy, żeby ich puszczać na pierwszą linię frontu. Wyszkolenie specjalsa to proces długotrwały, a przy globalnym frontalnym natarciu nie ma możliwości, żeby obejść się bez strat. Tu nie chodzi o brak umiejętności walki, ale o przypadkowe trafienia, o które na pierwszej linii nie jest trudno.

Czy Ukraina powinna obawiać się ewentualnego wsparcia rosyjskich jednostek 40 tysiącami ochotników z Syrii, którzy rzekomo specjalizują się w walkach w mieście?

Być może specjalizują się w walkach z mieście, ale swoim mieście. Atakowanie miasta różni się znacząco od jego obrony. Przewagę masz jak jesteś w swoim mieście, bronisz swojego domu. Zarówno taktycznie jak i moralnie. Nie można zapominać, że cywilni obywatele Ukrainy również dostali broń. Słynny koktajl Mołotowa może wylecieć z każdego okna i nawet kobiety uczestniczą w obronie. Ponadto klimat w Syrii różni się znacząco od tego na Ukrainie, a więc i realia walki łącznie z oporządzeniem. Każdemu typowemu najemnikowi jednak zapał do roboty topnieje, jeśli nad głowami latają drony.

sejfy.pl

Ten konflikt zbrojny jest dla Rosjan zupełnie inny niż wszystkie wcześniejsze. O ile w Afganistanie, czy Czeczenii były różnice religijne i kulturowe, to tu mamy prawdziwą bratobójczą walkę. To musi działać fatalnie na morale rosyjskich żołnierzy?

Morale muszą i z pewnością są fatalne u żołnierzy rosyjskich. Ogromna ilość Ukraińców to osoby dwujęzyczne, wyznają tą samą religię, mają ten samo kolor skóry. Wielu z nich ma znajomych, rodziny w Rosji i odwrotnie. Nie da się zbyt długo wmawiać żołnierzom, że przyjechali zaprowadzić pokój kiedy wokół giną cywile. Dodatkowo chyba nikt się nie spodziewał, że Europa się zjednoczy i nie będzie udawała, że nic się nie dzieje. A scementowana Wspólnota Europejska jest nie do pokonania.

Jaka pomoc według Ciebie jest aktualnie najistotniejsza dla walczącej Ukrainy?  

Na wojnie każda pomoc jest bardzo ważna – od wyposażenia żołnierzy, po pomoc humanitarną udzielaną cywilom. Moim zdaniem niezmiernie istotnym jest zapewnienie przez Polskę i inne kraje UE bezpiecznego schronienia uchodźcom z Ukrainy. Mam tu na myśli ludzi uciekających przed wojną, zazwyczaj kobiety i dzieci. Nie mylić z ludźmi szturmującymi granicę i rzucającymi kamieniami w pograniczników, którzy szukają w Europie socjalu lub roboty lżejszej od spania. Ukraińscy żołnierze broniący swojej ojczyzny muszą wiedzieć, że ich rodziny są bezpieczne, ponieważ to wpływa ogromnie na ich morale. Muszą mieć wolę do walki o ich domy oraz ziemię, żeby ich najbliżsi mogli z powrotem do nich wrócić.

Polub artykuł

Michał Budzyński