Zielona logika

Zielona logika

Nasz wywiad z polującą weganką odbił się szerokim echem nie tylko w środowisku łowieckim, ale również wśród zagorzałych przeciwników łowiectwa. Dostaliśmy wiele pozytywnych wiadomości od samych wegan, jednak nie zabrakło słów krytyki poniżej poziomu kultury. Jak zawsze komentarze radykalnych obrońców zwierząt można sklasyfikować od zwykłego odmiennego zdania, po klasyczne obelgi. Zadziwiające jest jednak stanowisko niektórych polityków z Partii Zielonych, jak chociażby Michała Stasiaka, który nasz artykuł skomentował tak:

– „Coś obrzydliwego! Weganizm to filozofa empatii oraz miłości. Morderca zwierząt może być takim weganinem, jak Josef Mengele lekarzem”

Pod jego postem mamy wysyp prawdziwej empatii i miłości:

– Tomasz S:„Żenująca, odrażająca…”, Krzysztof U: „Psychopatka”, Kasia F.: „Odpychająca – z gęby i z charakteru”.

Pan Stasiak jest niewątpliwie osobą wykształconą, ponieważ określa siebie mianem naukowca. Nic więc dziwnego, że potrafi zabierać głos w różnych tematach, zarówno łowiectwa, przyrody, religii jak i aborcji. Naukowo więc odnosi się do problemu dzików w Polsce, proponując ich kastrację, jako alternatywę dla odstrzałów. Jego zdaniem, „dziki nie wychodzą z lasu same z siebie, tylko uciekają przed polowaniami”. Komentarz do tego stwierdzenia pozostawiamy absolwentom szkół podstawowych, ponieważ w ich programie znajduje się biologia zwierząt leśnych.

Zapewne wśród myśliwych ciężko by było znaleźć podobną osobowość i to wcale nie ze względu na dietę. Nie każdego bowiem stać na angażowanie się w ochronę szczurów doświadczalnych i zarazem promowanie aborcji. Jak przystało na czołowego przedstawiciela partii nastawionej szczególnie na dbanie o prawa człowieka i sprawiedliwość społeczną, chełpi się wprowadzonym w owej partii zakazem przynależności dla myśliwych. Stara się również podobną empatię wykazywać wobec religii katolickiej i kościoła, nie szczędząc przy tym krytyki Jana Pawła II.

Czy plucie na wartości z którymi utożsamia się ponad 80% społeczeństwa można porównywać z ruchem postępowym? Czy wyłączanie poza nawias społeczny jakiejkolwiek legalnie funkcjonującej społeczności nie jest przykładem hipokryzji każdego „wolnościowca”?

Sięgnijmy może do § 14 statutu Partii Zielonych, w którym czytamy iż:

– „2a. Na wniosek członka/członkini jego/jej płeć określana jest na podstawie oświadczenia o trwale przeżywanej tożsamości płciowej.”

Chciałbym tylko nieśmiało dodać, iż zdaniem Pana Stasiaka nasza polująca weganka nie wpisuje się w definicję weganizmu opisaną w Wikipedii. Gdyby szukać definicji mężczyzny, to według tego samego źródła, żeby być facetem, nie wystarczy być członkiem, ale również go mieć.

Skupmy się jednak na samej definicji weganizmu którą przywołuje Pan Stasiak:

Weganizm styl życia, którego jedną z cech jest stosowanie diety wegańskiej, czyli rezygnacja ze spożywania produktów zwierzęcych. Weganie dążą jednak do wyeliminowania produktów pochodzenia zwierzęcego nie tylko z diety, ale również ze wszystkich innych aspektów życia. Weganie rezygnują ze spożywania nie tylko mięsa, ale także innych produktów pochodzenia zwierzęcego, których wytwarzanie wiąże się z eksploatacją zwierząt, takich jak: nabiał (w tym jajka) oraz miód. Weganie nie stosują kosmetyków i nie kupują ubrań powstałych z odzwierzęcych surowców (skóry, futra, wełna, jedwab), nie biorą udziału w rozrywkach, w których wykorzystuje się zwierzęta (polowania, zoo, rodeo, cyrk, oceanarium). Bojkotują także wszelkie produkty testowane na zwierzętach. Zawieszenie przestrzegania tych zasad dopuszczają tylko kiedy jest to niezbędne do przetrwania.

Sprawa jest dość oczywista i należy szanować takie postulaty wraz z ostatnim zdaniem. Przecież to oczywiste, że całkowite wyeliminowanie produktów zwierzęcych z naszego życia jest nierealne. Nie da się wyprowadzić do lasu i paradować na łonie przyrody jak nas stworzono, bowiem wszędzie mamy styczność z produktami zwierzęcymi. Ograniczenie niektórych może przynieść jakąś korzyść, jednak nie powinno się to odbywać kosztem innego dobra chronionego prawem. Polowanie dla zwykłej rozrywki w naszych realiach prawnych jest chyba mało możliwe, albowiem ustawa Prawo łowieckie definiuje łowiectwo jako:

– element ochrony środowiska przyrodniczego, w rozumieniu ustawy oznacza ochronę zwierząt łownych (zwierzyny) i gospodarowanie ich zasobami w zgodzie z zasadami ekologii oraz zasadami racjonalnej gospodarki rolnej, leśnej i rybackiej.

Zważywszy, iż jednym z zadań gospodarki łowieckiej jest odstrzał zwierzyny w drodze polowań, ciężko więc mówić, że jest to działalność stricte rozrywkowa. Inwentaryzacja zwierzyny, zabezpieczanie upraw rolnych, szacowanie i wypłata szkód łowieckich, czy chociażby dostarczanie próbek biologicznych we współpracy z weterynarią, to chyba mało rozrywkowe czynności. Należy również pamiętać, iż część odstrzałów wydawana jest w formie decyzji administracyjnej. I oto nasuwa się fundamentalne pytanie:

Czy są to działania niezbędne do przetrwania i wpisujące się w definicję weganizmu?

Nie szukając daleko przywołajmy więc przykład jednego obwodu łowieckiego na wschodzie Polski, w którym jakiś czas temu wypowiedziano umowę dzierżawy kołu łowieckiemu. Po dwóch latach braku polowań skarb państwa płaci odszkodowania rolnikom w kwocie pół miliona rocznie. Zrzuciliśmy się więc wszyscy na zwrot kosztów agrotechnicznych i utratę plonu, który nie trafił do dalszego obrotu i finalnie na nasze talerze. Zdają sobie z tego sprawę rolnicy i myśliwi, a także weganie. Pozdrawiamy serdecznie przy tej okazji nasze wierne fanki Joasię i Izabelę. Liczba obwodów łowieckich w Polsce wynosi coś około 4766. Miejmy więc nadzieję, że wszyscy dążący do likwidacji łowiectwa mają w planach ogrodzić wszystkie uprawy rolne w Polsce. Ponadto warto również pomyśleć nad jakimś wegańskim sposobem na przeganianie ptaków z lotnisk w celu uniknięcia katastrof lotniczych. Sokolnictwo jest bowiem częścią łowiectwa, a na dzień dzisiejszy jeszcze nikt nie wynalazł lepszego rozwiązania, jak myśliwy z ptakiem łowczym.

Jako że jesteśmy portalem pozytywnie nastawionym do Partii Zielonych, z zaciekawieniem obserwujemy aktywność pana Michała Stasiaka. Poniższym cytatem nasz bohater podbił więc nasze serca:

„Głosując na Partia Zieloni mamy pewność że nie wspieramy żadnych sadystów, morderców zwierząt oraz ich sympatyków.”

Czy wobec powyższego potencjalny wyborca Partii Zielonych nie powinien słuchać Chopina, ponieważ ten chyba był myśliwym? Jak w ogóle zielony elektorat ma obchodzić święto odzyskania niepodległości, zważywszy iż Józef Piłsudski pałał się również łowiectwem. Czy jeżdżąc po miastach Polski powinno się omijać drogi noszące nazwiska wielkich Polaków i myśliwych, jak chociażby Ignacego Mościckiego, czy Kazimierza Sosnkowskiego? Co z kanonem lektur szkolnych Henryka Sienkiewicza, czy Adama Mickiewicza, u których wątek polowań pojawia się wielokrotnie i z łowiectwem mieli styczność nie tylko na papierze?

Zapewne Mickiewicz pisząc obecnie „Pana Tadeusza” dodałby wątek konserwatywnego weganina. Człowieka, który innym zagląda do talerza, a z drugiej strony apeluje o wolność wyboru. Wrażliwej na cierpienia zwierząt osoby, która nie ma problemu z usuwaniem niechcianej ciąży u kobiet. Orędownika demokracji i równych praw dla wszystkich obywateli, z wyłączeniem myśliwych, hodowców, czy wędkarzy. Pracownika wyższej uczelni, który bez żadnych skrupułów posługuje się knajackim językiem i obrzydliwymi porównaniami wobec praworządnych obywateli, w tym dr. Andrzeja Kruszewicza. Przecież to hipokryzja w czystej postaci. Nie można mówić o miłości i empatii sprawiając przykrość innym ludziom. Wielkie więc brawa dla Instytutu Analiz Środowiskowych, że postanowił zainteresować władzę Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu postawą jaką reprezentuje ich pracownik.

Może czas zejść na ziemię i pogodzić się z losem, że każdy ma krew zwierząt na rękach? Może ktoś zajadać się wędlinami sojowymi, ale i tak jego egzystencja będzie wymagała poświęcenia jakiegoś zwierzęcia. Warto o tym pamiętać sznurując skórzane buty, dotykając skórzanej kierownicy w aucie, czy chociażby kupując niektóre warzywa, które rosły na naturalnym nawozie pochodzącym z zamkniętych hodowli.

Polub artykuł

Michał Budzyński