Szwedzki pupilek długodystansowców

Szwedzki pupilek długodystansowców

W artykule o 9,3×62 nieco po macoszemu potraktowałem 6,5×55  i wyrzuty sumienia ukierunkowały mnie do napisania kilku słów na temat tego skandynawskiego kalibru. A jest za co go pochwalić, bo do pewnego rodzaju polowań jest wyśmienity. Niewątpliwie jednym z nich jest polowanie na rogacze, które już na wiosnę będzie miało swoje wielkie rozpoczęcie.

Rodowód

Kaliber powstał w wyniku współpracy szwedzko-norweskiej pod koniec XIX wieku w celu oczywiście wojskowym. Szwedzki Mauser okazał się na tyle precyzyjny, że zainteresowali się nim skandynawscy myśliwi, a następnie zyskał popularność na całym kontynencie. Początkowo nie przyjął się za wielką wodą, gdzie zwyczajnie nie dotarły po II wojnie światowej nadwyżki karabinów w tym kalibrze. Ograniczony był także handel amunicją. Poza tym królowały tam ich rodzime kalibry m.in. 30-06, 270 czy wynaleziony w 1955r. 243, który z miejsca zyskał niesamowitą popularność wśród Jankesów lubujących się w strzelaniach do drapieżników. Obecnie jednak jest bardzo ceniony zarówno wśród strzelców sportowych jak i myśliwych. Daje on ogromne pole do uwielbianej za oceanem elaboracji. Sam pocisk 6,5 poddany został wielu udoskonaleniom, efektem czego jest powstanie młodszego brata, czyli 6,5 creedmoore. W Skandynawii jest traktowany wyjątkowo, a wręcz patriotycznie i jeden egzemplarz broni w tym kalibrze musi być niemalże w każdej polującej rodzinie. Jest jak M16 w Stanach, czy dubeltówka IŻ w syberyjskiej wsi. Poluje się z nim na wszystko, łącznie z łosiami, gdzie jednak używane są bardziej twarde pociski pozwalające na mocniejszą penetrację łopatki tego dużego zwierzęcia. Nie bez znaczenia jest również ogromna ilość starszych sztucerów typu Husquarna, czy Carl Gustav umożliwiających tani trening strzelecki. Swego czasu sporo tych sztucerów pojawiło się także i na naszym rodzimym rynku.

Charakterystyka

6,5×55 zwany popularnie szwedzkim Mauserem, to jeden z najprzyjemniejszych kalibrów z jakich przyszło mi strzelać. Ma bardzo stabilną balistykę, jest wiatroodporny i pozwala na pewnego rodzaju kompromis, bowiem w łowiskach gdzie nie brakuje lisów i saren nie zostawia nas bez szans w przypadku strzału do dzika czy jelenia. Oczywiście kluczową kwestią będzie też dobór odpowiedniej amunicji oraz strzelanie z głową, ponieważ kula w tym kalibrze lubi precyzyjne ulokowanie. Jeśli w przypadku dziewiątki czy 30.06 możemy mówić, że pocisk potrafi wybaczać błędy myśliwego, o tyle potknięcia z 6,5 będą powodowały odejście zwierzyny i konieczność poszukiwania postrzałka. Kula ta również niekoniecznie przepada za wszelkiej maści przeszkodami, które może spotykać po drodze do celu.

Kaliber zadaniowo-okresowy

Bez dwóch zdań jest dużo lepszych kalibrów, które nadają się na polowania zbiorowe. Jednak w wiosenno-letnim okresie w większości polskich łowisk mamy w łowieckim kalendarzu drapieżniki, rogacze i dziki. I właśnie w tym okresie uważam, że 6,5 nie ma sobie równych. Świetna balistyka pozwoli nam na strzał na granicznym prawnie dystansie, bez względu na panujące warunki atmosferyczne. Strzał z niego jest bardzo przyjemny i można z czystym sumieniem polecić go nawet Dianom o drobnej budowie ciała. Niewątpliwym atutem jest także cena amunicji, gdzie w granicy 150-200 złotych mamy spore pole do eksperymentów i doboru pod każdą lufę. Uważam, że jest także świetny do nauki strzelania. Bez wątpienia nie ugryzie w dołek strzelecki, co ma spore znaczenie dla początkujących myśliwych.

Podsumowując, 6,5×55 może być uniwersalnym kalibrem myśliwskich dla osób, które lubią próbować swoich sił na strzelnicach długodystansowych. Teorie o jego super skuteczności do polowań na łosie należy raczej podzielić przez dwa. Można umownie przyjąć, iż właściwości balistyczne rekompensują jego średnie farbowanie i niedostatek energii szczególnie przy polowaniach na jelenie.

Polub artykuł

Kamil Polkowski