Traperstwo to już nostalgia, tęsknota za dzikim życiem.

Traperstwo to już nostalgia, tęsknota za dzikim życiem.

Jak wiele zależy od przypadku i szczerej chęci pomocy drugiemu człowiekowi przekonuję się na każdym kroku, każdego dnia. Bo przypadkowo właśnie napisał do mnie Krzysiek Powaza w nawiązaniu do mojego artykułu o kalibrze 9,3×62 z zapytaniem o jego zachowanie w tuszy. Po krótkiej wymianie zdań okazało się, że poluje on w Kanadzie, a pochodzi z okolicy w której spędzałem wakacje na Podlasiu. Ta nić porozumienia skłoniła mnie do popełnienia wywiadu, który przybliży szczegóły łowów w tej dziewiczej krainie.

Witaj Krzyśku, wielkie dzięki, że masz ochotę z nami pogadać. Powiedz na początek kiedy i jak trafiłeś do Kanady?

Do Kanady wyjechała moja siostra z mężem i ściągnęli mnie tam w 1998 roku, gdy miałem 21 lat. Nie polowałem wtedy jeszcze, choć dziś widzę, że myśliwym byłem od zawsze. W kraju w dzieciństwie mając 13 lat chodziłem w nagankę, później zdarzyło mi się towarzyszyć koledze w polowaniu na rogacze jako obserwator.

Jesteś profesjonalnym traperem?

Traperstwo to już nostalgia, tęsknota za dzikim życiem. Nie da się tylko z tego wyżyć, ceny skórek są niestety śmieszne. Zajmuję się tym hobbystycznie. Daje mi to możliwość polowania na kojoty, bobry i kilka innych zwierząt futerkowych.

Powiedzmy, że nie będąc myśliwym tak jak ty trafiam do Kanady. Jakie kroki muszę podjąć by polować?

Przede wszystkim musisz mieć social insurance (ubezpieczenie). Nie musisz być obywatelem Kanady, lecz musisz legalnie żyć w Ontario przez minimum 6 miesięcy. Sam kurs zaczyna się w sobotę rano, a wieczorem masz już egzamin. Jeśli go zdałeś to już jesteś myśliwym. Z bronią jest podobnie, kurs trwa dzień. Z tą różnicą, że trzeba poczekać na pozwolenie, czasami trwa to kilka miesięcy. Musisz mieć kilku świadków, którzy zaświadczą, że jesteś normalny. Dodam, że jeśli nie chcesz polować z bronią palną, to nie musisz robić pozwolenia. Równie dobrze możesz kupić łuk czy kuszę, które nabędziesz w sklepie jak wędkę.

Jak wygląda taki jednodniowy kurs na myśliwego?

Wykładają Ci głównie o bezpieczeństwie użycia broni od A do Z. O amunicji, grotach, etyce, survivalu, gatunkach zwierzyny. Generalnie jeśli masz pasję to jest to proste. Dodam, że moja żona która jest pianistką i w zasadzie nie poluje, zdała go bez problemu. By zostać profesjonalnym traperem musisz ukończyć kilkudniowe kursy. Na północy Ontario dodatkowo musisz mieć swoją linię traperską, chyba że taką od kogoś kupisz. Na południu Ontario wystarczy pisemna zgoda właściciela ziemi, który pozwoli Ci traperować.

Z tego, co widzę po zdjęciach, które mi wysyłałeś to nie macie problemu z zabieraniem dzieci na polowania tak jak to niestety u nas ostatnio wygląda.

Zgadza się, tutaj dzieci po zdaniu egzaminu od 12 roku życia mogą polować z opiekunem, ale w tzw. zasięgu ręki i na jego limit odstrzału. Od 14-go roku życia ten dystans polowania przy opiekunie zwiększa się do zasięgu wzroku, a od 16-go roku (lub od 15-go za pisemną zgodą obydwojga rodziców) młodzież może polować samodzielnie. Niestety nas również nasze władze próbują pozbawić pewnych praw dotyczących broni. Nasi liberałowie chcą nam zabrać broń krótką i konstrukcje zbudowane na bazie AR oraz broń półautomatyczną, m.in. półautomaty śrutowe. Dużo by pisać, wygląda na to, że demokracja to już tylko słowo.

Czy prawo do polowania jest u Was ściśle powiązane z własnością ziemi?

Mogę polować w całym Ontario na Crown Land bo jest to ziemia państwowa. Dużo poluję też w Gray County i na południu w lasach należących do Hrabstwa. Jeśli chodzi o teren prywatny to mogę polować jedynie za pisemną zgodą właściciela ziemi. Ontario dzieli się na 91 Wildlife Management Units, które ja tłumaczę jako jednostki hodowli zwierzyny. W Bradford gdzie mieszkam jest to 77C, w Wiarton, gdzie bardzo dużo poluję (moja rodzina ma tam ziemię) to 82A. Na baribale jeżdżę do WMU 26, na łosia do WMU 24.

W prywatnej rozmowie wspominałeś, że koszty polowania w Kanadzie nie są wielkie.

Bo nie są wygórowane. Na przykład licencja na zwierzynę drobną kosztuje mniej więcej 20 dolarów na sezon. Jeleń wirginijski około 50 dolców, baribal podobnie, wilk to 10 dolców, a ptaki migrujące 20 dolców.

Ceny dotyczą jednej sztuki?

Tak, jednej sztuki. Na jelenia wirginijskiego byka mogę polować wszędzie gdzie jest odstrzał, ale jeśli chciałbym strzelić łanię to muszę zgłosić aplikację do danego WMU na tzw antlerless czyli jelenia bez poroża. Np. w WMU 82A mam 100% szansy że taki odstrzał dostanę, ale osobiście odpuszczam łanie i cielaki. Na baribale mogę także polować wszędzie, gdzie jest na nie sezon.

Na twoich zdjęciach widzę jedynie tradycyjne lunety, czy prawo zezwala wam polować w nocy? I czy możecie używać urządzeń nokto i termowizyjnych?

Prawo łowieckie w Ontario pozwala na polowanie pół godziny przed wschodem słońca do pół godziny po zachodzie słońca. I tylko wtedy broń może być wyjęta z pokrowca. Wyjątkiem jest szop pracz, na którego można polować w nocy, ale tylko z psami, światłem latarki i przy użyciu kalibru 22LR w wersji long i short. Są myśliwi posiadający celowniki optoelektroniczne ale to rzadkość, ja osobiście ich nie używam.

Czy polujecie zbiorowo czy raczej indywidualnie?

Zdecydowanie indywidualnie. Czasami kilku myśliwych umówi się, że poluje razem w danych rewirze, a później dzielą się zdobytym mięsem, ale jest to bardziej wspólne polowanie indywidualne niż zbiorowe. Nie ma typowych polowań z naganką czy pędzonych z psami, jak w Europie. Z psami też polujemy na jelenie i kojoty, ale nieco inaczej niż np. w Skandynawii, gdzie psy stanowią łosie. Bardzo pospolite są u nas wilki i osobiście bałbym się puścić tak psa, chyba że ubranego w kolczastą zbroję.

U nas niestety też robi się z tym ogromny problem, populacje jelenia w Bieszczadach i innych częściach Polski zostały wyrżnięte przez wilki.

Wiem, słyszałem że wilki, niedźwiedź i ryś nie mają już tam co jeść. Z tą ochroną wilka to w Polsce to jakieś szaleństwo. O życiu ludzi w Komańczy decydują ludzie z Warszawy. Czy nie powinni decydować wyłącznie sami za siebie?

Właśnie, jaki jest u was odbiór myśliwego przez media, przez społeczeństwo? Czy macie ekoaktywistów blokujących polowania tak jak dzieje się to w Polsce?

Ogólnie odbiór jest bardzo dobry, nikt nie ma prawa przeszkadzać w polowaniu. Ja przynajmniej nie słyszałem o takim przypadku. Udowodnisz, że ktoś Ci przeszkadza (a dziś każdy ma aparat w telefonie), wzywasz straż łowiecko-wędkarską z Ministry of Natural Resources i gość idzie pod sąd. Myśliwy, gdy poluje u siebie ma wachlarz praw i nikt nie może mu tego zakłócać. Znajomy traper złapał w żelazo psa. Właściciel zwierzaka zgłosił to na policję no i… dostał mandat ponieważ pies chodził bez opieki i bez zgody właściciela ziemi wszedł na jego teren. Owszem, w wielkich miastach na południu ekoaktywiści coś próbują ale tu na północy… Tu każdy poluje i nikt z takim idiotycznym pomysłem nie wyskoczy.

Oglądałem kiedyś różne filmy o traperach i widziałem, że na porządku dziennym jest używanie wnyków, pułapek i innych podobnych urządzeń, które w Polsce są nielegalne.

Jest tego sporo i to temat rzeka, bo w różnych okolicach jest inaczej i dozwolone są różne rodzaje takich pułapek. Na północy można używać wnyku i pułapek uśmiercających typu conibear trapC bodygrip 330. Na południu nie można używać wnyków, a wspomnianą conibear 330 tylko pod wodą (bóbr, wydra, piżmak). Żelaza można używać ale tylko dwa typy, rubber jaw i offset. Pierwsze ma szczęki pokryte gumą, drugie ma przerwę między szczękami, łańcuch musi mieć dwa krętliki.

Skoro przechodzimy do szczegółów technicznych to jest mnóstwo ciekawostek, o które chciałbym zapytać. Ale zrobię to w kolejnej części wywiadu, na którą zapraszam wkrótce. Dzięki!

zdjęcia: Krzysztof Powaza

Polub artykuł

Kamil Polkowski